STRONA ARCHIWALNA 

Facebook E-mail
Facebook E-mail
Home Wydarzenia Wycieczki Nadgorliwy turysta, to martwy turysta – czyli wycieczka do Kudowy Zdrój

Nadgorliwy turysta, to martwy turysta – czyli wycieczka do Kudowy Zdrój

Published on 8 czerwca 2013, by in Wycieczki.

„Nadgorliwy turysta, to martwy turysta – czyli wycieczka do Kudowy Zdrój!”

            Nadgorliwy turysta, to martwy turysta, takimi słowami zostaliśmy powitani, przez bardzo miłą Panią Przewodnik. Nie zaczynając jednak od końca sprawozdania wycieczkowego, pozostawię ten wątek na zakończenie.

W dniach 27-29.05.13r. grupa  uczniów z Siewierskiego Liceum wybrała się na wycieczkę do pięknej i zarazem malowniczej Kudowy Zdrój, przez ten krótki, ale jakże intensywny wyjazd mieliśmy okazję zobaczyć  Muzeum Czaszek i poznać ich historię, która nie była dla osób o słabych żołądkach, byliśmy także w Twierdzy Kłodzkiej, z kolei tam zostaliśmy rzuceni w wir podziemi i lochów, mieśmy okazję przejść się starymi korytarzami i korytarzykami, gdyż najmniejszy z nich miał mniej niż metr wysokości, a był  stosunkowo długi, gdyż miał aż 15 metrów.  Odwiedziliśmy także Muzeum Papiernictwa. Pomimo nie sprzyjających warunków pogodowych z naszych twarzy nie schodziły uśmiechy, a atmosfera była pozytywna, w doborowym towarzystwie spędziliśmy cały wyjazd.
Nie było nam nawet straszne chodzenie po górach i Błędne Skały oraz Szczeliniec Wielki, który zachwyciły nas swoim urokiem, trzeba było jednak uważać pod nogi, ponieważ bardzo łatwo można było wywinąć orła. Swoje drugie ja, na wycieczce odkrył Adam,  który obcował z przyrodą na każdym kroku. Na szczycie „napotkaliśmy” na swojej drodze śnieg, no i jak to zwykle bywa, nie obyło się bez bitwy na śnieżki – na co mamy dowody, w postaci zdjęć!
Wspominając słowa „Nadgorliwy turysta, to martwy turysta”, sądzę, iż nie tylko mnie nasuwa się na myśl postać naszego kolegi z klasy pierwszej, który usłyszał je, od Pani Przewodnik w Kopalni Złota, kiedy bardzo chciał się dowiedzieć „co i jak”, nie obyło się także bez przestraszenia damskiej części grupy, mówiąc im, że w ciemnych zakamarkach kopalni, gdzie woda kapie raz za razem może pod nogami pojawić się szczur, lub inne jakże miłe zwierzątko.

Wszystko jednak ma swój koniec, wycieczka także, jednakże mamy nadzieję, że nie był to ostatni wypad w tymże gronie. Do domów powróciliśmy zmęczeni, ale zadowoleni, nikt nie był głodny, gdyż skosztowaliśmy najlepszych czeskich naleśników w mieście, z bitą śmietaną, lodami i owocami. Polecamy je każdemu, nawet osobom na diecie, małe ustępstwo od reżimu, też jest czasami wskazane, chwile przyjemności są warte późniejszego wysiłku!

 

Patrycja Korusiewicz